Antyczna Werona – miasto Romea i Julii, położone u podnóża Alp Weneckich, w zakolach rzeki Adygi. Jedno z najbogatszych włoskich miast. Znajduje się na liście światowego Dziedzictwa UNESCO.
Będąc w północnych Włoszech, bezsprzecznie warto je odwiedzić. My spędziliśmy tam tylko kilka godzin – był to jedynie krótki przystanek na naszej trasie. W sam raz na włoski obiad, niedługi spacer po starym mieście i wybrzeżem Adygi oraz obejrzenie najsłynniejszych architektonicznych zabytków.
Architektura Werony
Początki Werony sięgają czasów prehistorycznych, natomiast znakomita część architektury starego miasta powstała w średniowieczu i renesansie. Do powstania wielu historycznych gmachów, które można podziwiać do dziś, szczególnie przyczynił się słynny włoski ród della Scala (Scaligeri). Warto wybrać się na nieśpieszny spacer uliczkami starego miasta – tymi najsłynniejszymi, ale też tymi bocznymi, omijanymi przez turystów.
Grobowce rodu della Scala – najsłynniejszy przykład architektury gotyckiej w Weronie.
Na placu Piazza dei Signori możemy podziwiać Palazzo del Comune (della Ragione) z wieżą Torre dei Lamberti oraz pomnik Dantego.
Piazza della Erbe to jeden z głównych placów miasta, pełen straganów z owocami i warzywami, ale też sporą ilością raczej kiczowatych pamiątek.
Warto zwrócić uwagę na zdobiony pięknymi freskami zespół domów Case Mazzanti, które były zamieszkiwane przez najbardziej znaczące rodziny Werony, w tym ród della Scala. Najstarsze budynki tego kompleksu pochodzą ze średniowiecza. Obok kolumna z symbolem Republiki Wenecji – lwem ze skrzydłami. Za kolumną bogato zdobiony Palazzo Maffei, którego historia sięga XV wieku, a obecnie można wynająć w nim pokój.
Idąc z Piazza della Erbe w stronę amfiteatru napotkamy Porta Borsari – rzymską bramę miejską z I wieku n.e.
W jednej z uliczek zatrzymaliśmy się w niewielkiej, werońskiej restauracji. Wybraliśmy włoską klasykę – Gnocchi al Ragù alla Bolognese oraz Spaghetti Carbonara.
Arena di Verona – teatr wciąż żywy
Arena di Verona, czyli starożytny rzymski amfiteatr w Weronie z I wieku n.e., to jeden z najsłynniejszych zabytków Werony i obok historii Romea i Julii, jej znak rozpoznawczy.
Jest to trzeci co do wielkości włoski amfiteatr, który dziś może pomieścić do 15 tyś. osób. Bowiem obecnie amfiteatr wciąż działa i jest sceną dla licznych koncertów i przedstawień, w tym takiej klasyki jak “Tosca”, “Aida” czy oczywiście “Romeo i Julia”. Przedstawieniom towarzyszy piękna i niejednokrotnie ogromnych rozmiarów scenografia. Ja miałam okazję zobaczyć przed Areną niemal 3 metrowe róże przygotowane do przedstawienia “Barber of Seville”.
Śladami kochanków z Werony
Historia “Romeo i Julia” Williama Shakespeare’a rozsławiła Weronę na cały świat, jak nic innego. Ślady związane z tą historią to powód pielgrzymek do Werony tłumów z całego świata.
Zatem nic dziwnego, że miasto postarało się wyjść naprzeciw turystom. Owszem, słynny Casa Giulietta, czyli Dom Julii, należał faktycznie do rodziny Capelli (zwanej też Capuletti), która mogła być pierwowzorem dla historii o tragicznych kochankach, jednak słynny balkon Julii został do budynku już dobudowany.
Wstęp na dziedziniec Domu Julii jest bezpłatny, natomiast za wstęp na balkon trzeba zapłacić kilka euro. Sam balkon jest faktycznie romantyczny, jednak…
…ogólne wrażenie z dziedzińca Domu Julii nie jest już tak urocze ;) Część ścian na dziedzińcu oraz prowadzący doń tunel, są popisane mazakami lub obklejone tysiącami karteczek z wiadomościami miłosnymi zostawianymi przez turystów. Po starych kartkach pozostało mnóstwo gum do żucia przyklejonych do starych murów.
Na dziedzińcu zawsze można spotkań nieprzeciętne tłumy zwiedzających. Nie ma się niby czemu dziwić, bo dla wielu to główna atrakcja Werony. Większość osób czeka na zrobienie sobie zdjęcia z posągiem Julii z brązu – dotknięcie prawej piersi ma zapewnić szczęście i miłość.
Nieopodal domu Julii, znajduje się też wyłączony ze zwiedzania dom Romea. Natomiast w krypcie kościoła San Francesco al Corso, znajduje się grób Julii – pusty sarkofag z różowego marmuru, który powstał w odpowiedzi na potrzeby turystów szukających śladów bohaterów dramatu Shakespeare’a.
Rzeka Adyga
Adyga płynie przez sam środek Werony, tworząc malownicze zakola w kształcie litery “S”. Mówi się, że nawet rzeka w mieście zakochanych nawiązuje do miłości, poprzez literę “S” jak we włoskim słowie sposa – czyli narzeczona.
Spacer brzegami Adygi jest bardzo przyjemny i obfituje w piękne widoki. Poniżej schowany wśród cyprysów Castel San Pietro oraz położone na Wzgórzu św. Leonarda Sanktuarium Madonny z Lourdes.
Werona – miasto turystyczne
W Weronie na pewno warto odwiedzić jeszcze piękne ogrody przy Palazzo Giusti, czyli Giardino Giusti. Nam niestety nie starczyło czasu, co uważam jest wielką startą. Może to sprawiłoby, że Werona urzekłaby mnie bardziej.
Bowiem, pomimo że miasto jest naprawdę piękne, a bogata architektura zachwycała na każdym kroku, to jest ono przepełnione turystami, główne place są pełne straganów z kiczowatymi pamiątkami, a zatłoczony dom Julii z murami obklejonymi karteczkami i gumami do żucia, traci mnóstwo uroku.
Kilka godzin w Weronie to zdecydowanie za mało, by wyrobić sobie opinię, zatem jest to moje bardzo subiektywne odczucie, jednak mając porównanie z kilkunastoma innymi włoskimi miastami i miasteczkami, Werona (a przynajmniej ścisłe stare miasto) była najbardziej zatłoczona i miała najmniej tej szczególnej, włoskiej atmosfery – i to np. w porównaniu z Wenecją, którą odwiedziłam kilka razy, w tym również w szczycie sezonu. Wiadomo, że wszystkie słynniejsze włoskie miasta są mocno turystyczne, ale tu było to czuć za bardzo. A może trafiłam na taki dzień?
Niemniej, ze względu na długą historię i moc zabytków, Werona jest na pewno obowiązkowym punktem wycieczki objazdowej po północy Włoch.
Gdzie to jest?
Ten wpis jest trzecim z cyklu dotyczącego podróży objazdowej po północno-wschodnich Włoszech: Malga Ciapela – Sirmione – Werona – Padwa – Wenecja. Całą trasę oraz wszystkie jej atrakcje, w tym atrakcje w Weronie, znajdziecie na poniższej interaktywnej mapce. Polecam też pierwszy wpis o Dolomitach latem, oraz drugi o Sirmione nad Gardą, a kolejne z tego wyjazdu pojawią się wkrótce.