Wyśmienity włoski koktajl z brzoskwiń i wina musującego Prosecco, stworzony w Wenecji przez Giuseppe Ciprianiego, założyciela Harry’s Bar.
Oryginalne Bellini przygotowujemy z brzoskwiń o białym miąższu – wtedy drink ma białawo-różowy kolor. Dlatego wykorzystałam brzoskwinie ciasteczkowe, bo to najłatwiej dostępna w Polsce odmiana o białym miąższu. Jednak obecnie, ze względu na modę na bellini i dużą dowolność w jego przyrządzaniu, często spotkamy się z drinkiem z żółtych brzoskwiń – jest oczywiście równie pyszny i niczego mu nie brakuje w stosunku do oryginału. Mam wrażenie, że powoli wypiera też różową wersję – właśnie, ze względu na większą dostępność żółtych brzoskwiń. Nieraz można spotkać bardzo uproszczone przepisy, gdzie wykorzystuje się gotowy sok z brzoskwiń zamiast świeżych owoców.
Ważne jest, by owoce były dojrzałe i słodkie, bo od tego zależy smak naszego koktajlu.
Opcjonalnie czasem dodaje się do bellini kilka kropli soku z malin lub wiśni – dla podbicia różowego koloru.
Brzoskwinie możemy też obrać – wtedy drink będzie bardziej jednolity, ale skórka dodaje nam koloru. To kwestia naszych osobistych preferencji, bo funkcjonują różne wersje. Najbardziej czasochłonną, ale najlepszą opcją, która zachowuje wiele smaku i koloru, jest przygotowanie purée z owoców ze skórką, a następnie przetarcie go przez bardzo drobne sito. Ja jednak przygotowałam wersje po prostu ze skórką, bo sądzę, że pływające w drinku czerwone “kropeczki” dodają uroku, a zarazem jest to najszybsza opcja.
Moje bellini wyszło wyjątkowo pięknie różowe (zwykle jest bielsze, delikatnie różowe), gdyż trafiłam na brzoskwinię ciasteczkową białą, z mocno wybarwioną na czerwoną skórką oraz miąższem tuż pod nią. Efekt był zniewalający!